Zacznijmy od początku..
Szanowni Rodzice,
Tak jak napisałam w opisie bloga, jestem osobą, która z boku przygląda się procesowi rozpoczynania "kariery" piłkarskiej przez dzieci w niewielkiej Akademii Piłkarskiej. Nieprzypadkowo używam tu takich określeń jak "kariera" oraz nazywam dzieci "młodymi piłkarzami". Rodzic zapisujący dziecko, na wydawać by się mogło zajęcia dodatkowe rozwijające motorykę, kondycję, koordynację, oraz umiejętności piłkarskie z czasem staje się tym bardziej pochłonięty niż jego dziecko. Dzieci najczęściej rozpoczynają swoją przygodę z piłką nożną mając 5-6 lat. Treningi powinny być dostosowane do wieku, bardziej w formie zabawy, jedynie przygotowujące do gry w piłkę nożną. Większość zajęć tak wygląda. Niestety "dalej", gdy nasze pociechy wkraczają w poważniejszą piłkę nożną, gdzie często zapomina się o tym, że miała to być zabawa i rozwój umiejętności, a turnieje oraz mecze ligowe (!!!) stają się rywalizacją pomiędzy klubami i trenerami, rodzice również zamieniają się w trenera personalnego swojego dziecka. W wieku 10 lat piłka nożna, która miała być zabawą oraz nauką zmienia się w wyścig szczurów oraz zmienia się także cel całego przedsięwzięcia. Słyszałam już o wielu przypadkach, kiedy rodzice chcąc pomóc trenerowi oraz dziecku, bardzo wszystkiemu szkodzili. Trener to osoba, która jakimś sposobem ( ) uzyskała uprawnienia do wykonywania tego zawodu, uprzednio musiała się tym interesować i wie jak pokierować rozwojem piłkarskim naszego dziecka. Najczęściej trenerzy poza obowiązkowym kursem są po studiach z wychowania fizycznego, posiadają różne inne kursy, a także biorą udział w stażach trenerskich. Czy jeżeli nasze dziecko uczęszcza na zajęcia np. z języka angielskiego to ingerujemy w treści, które przekazuje mu prowadzący zajęcia? Nie, ponieważ ufamy iż ta osoba zna się na tym lepiej od nas. O przypadkach ingerowania w pracę trenera, a także szkodzeniu własnemu dziecku opowiem w następnych wpisach.
Do przeczytania!